Kierując uwagę na zewnątrz wzmacniasz swój lęk.
Uczę się jazdy konnej całe dorosłe życie i nie mogę powiedzieć o sobie, że wiem, o co w tym wszystkim chodzi. W jednej szkole usłyszałam: “jest dobrze”. Moje przekonanie, że potrafię jeździć konno przetrwało do 2016 roku. Znalazłam swojego mistrza i ku mojemu zdziwieniu usłyszałam: “musisz zacząć od początku, jeśli chcesz jeździć dobrze, czyli technicznie”. Rok pracy z mistrzem to trudna nauka dla mojego ciała i jak się okazuje, po dwóch latach od tego doświadczenia to był mój najlepszy proces rozwojowy ostatnich lat.
Pamiętam wiele lekcji z tego okresu. Zazwyczaj były to jazdy poranne, jedna z nich wyjątkowo miała odbyć się tuż przed zmrokiem.
Teren dobrze znany, ogrodzony, mogę powiedzieć wydeptany. Koń przyjacielski o spokojnym usposobieniu. Tym razem wsiadając poczułam dziwny niepokój. Przelotna myśl zmienia jazdę w jedno z moich najtrudniejszych doświadczeń.
Pomyślałam: jest ciemno, nie widzę co jest za ogrodzeniem.
W ułamku sekundy wyobraziłam sobie spłoszonego konia, mojego konia a ja spadam, bo z ciemności coś wyskakuje. Zaczęła się lawina myśli. W głowie chaos i próba racjonalnego radzenia sobie z narastającą paniką. Koń posłusznie dostosował się do mojej akcji w głowie i realizował scenariusz. Zaczął niespokojnie zerkać i szukać zagrożenia, przecież dokładnie mu pokazywałam ciałem, energią z jakiego kierunku ma spodziewać się ataku. Z ciemności oczywiście, a że była wszędzie, to zewsząd widział zagrożenie i przestał reagować na moje mało precyzyjne polecenia. Pamiętam coś w rodzaju tańca, jaki zaczęliśmy wykonywać na rozległym terenie. Moje próby ogarnięcia sytuacji, tylko pogłębiały zamieszanie. Reagowałam tak, jakby już coś wyskoczyło na nas, koń znowu posłuszny myślał tylko o ucieczce, niestety było mu obojętne, czy jestem przyczepiona do siodła.
Kilka stanowczych poleceń w moim kierunku wyrwało mnie z letargu.
“Ogarnij się i skup na koniu! Obserwuj go, kiedy kieruje na ciebie uszy. Skup uwagę konia na sobie, zacznie cię słuchać.”
Zmiana nastąpiła szybko. Poprawiłam dosiad, wypuściłam powietrze, zaczęłam oddychać. Przekierowałam uwagę na siebie i po chwili zagrożenie zza ogrodzenia zniknęło. Mogliśmy zacząć lekcję. Całe zamieszanie trwało zaledwie kilka minut, a ja byłam zlana potem jak po górskiej wspinaczce i miałam wrażenie, że minęły całe wieki. Kontynuowałam jazdę, koń ponownie stał się spokojny, ułożony, kochany, jak zwykle… Tylko ja zostałam z ogromnym zadziwieniem. Co ja sobie zrobiłam?
Od tamtej pory, ilekroć zdarzy mi się “nakręcać” w głowie film z nieistniejącym zagrożeniem powtarzam sobie: Kiedy uwagę kieruje na zewnątrz, wzmacniam swój lęk.
Ta historia często wraca do mnie, kiedy obserwuję przedsiębiorców w kursie marki osobistej.
W półrocznym procesie każdy właściciel ma szansę stworzyć tożsamość własnej marki oraz strategię. Planuje kroki, tworzy teksty, komunikację, uczy się mówić, a czasami pisać na nowo, z pełną wiarą w swój potencjał, dokonania. Jest przygotowany na wyczekiwany moment, DZIAŁANIE i wdrożenie założeń. Wtedy prawie każdy zaczyna patrzeć, co robią inni w jego branży, zaczyna obserwować otoczenie i niestety, często w tym właśnie momencie zaczyna “nakręcać” w głowie własny film, podobny do mojego sprzed dwóch lat.
Zaczynają się piętrzyć niepewności: co może się nie udać, jak zareagują klienci i znajomi, rodzina. Zaczynają być ważne opinie znajomych. Szukamy potwierdzenia w standardach rynkowych, czy moja konkurencja mówi o swojej historii, czy ujawnia mit założycielski, czy mówi o sukcesie, ambicjach, misji życiowej. Czy to, co chcę zrobić spodoba się innym?
Przekierowanie uwagi na zewnątrz, kiedy budujesz własną markę zawsze kończy się paraliżem. Zaczynasz wątpić w sens zmiany i w słuszność własnych starań. Przestajesz sobie ufać. Na koniec, jeśli nie ma w pobliżu wsparcia, zamrażamy swoje działania z osobistą marką na kilka lat. Strach ma wielkie oczy.
W całym procesie budowania marki, ważny jest moment wyjścia ze stanu własnej bezsilności. Najmniejsza zmiana w firmie zaczyna się w głowie właściciela. I najmniejsza zmiana w głowie właściciela może mieć olbrzymi wpływ na firmę. Wyobraź sobie, co przekazujesz swoim pracownikom, partnerom i klientom, kiedy masz uwagę skierowaną na zewnątrz i ciągle szukasz, co może się nie udać, co może się nie spodobać. Zaczynasz podejmować działania w odpowiedzi na nieistniejące zagrożenie.
Kierując uwagę na zewnątrz wzmacniasz swój lęk.
To co dzieje się w sferze technologii i nowych mediów sprzyja podglądaniu i śledzeniu. Tracimy koncentrację i cenną energię, na podtrzymywanie przelotnych i nierealnych relacji. Uciekamy przed odpowiedzialnością za własne życie i wybory. To wygląda tak, jakbyśmy tracili kontrolę nad własnym życiem.
Ogarnij i skup się na sobie! Obserwuj, kiedy zmienia się twój nastrój, nastawienie do ludzi i koryguj siebie. Skup uwagę na własnym życiu, świat zacznie cię słuchać.