Marka osobista dla egoisty.

Tak się składa, że przez pół życia walczyłam ze swoim egoizmem.

“Myśl o innych, nie jesteś pępkiem świata, dziel się, pomagaj, angażuj się, zrób to ze względu na dobro innych…” –  to wszytko, co mi wpajano i czego mnie nauczono w szkole, w domu, w pracy – układało się w jeden archetyp: męczennika.

Kim jest męczennik? Męczennik: chce być dobry i postrzega świat jako konflikt pomiędzy dobrem a złem. Pomagając innym, często zapomina o sobie. Jego cel: dobroć. Zadanie: poświęcenie. Obawa przed: egoizmem.

„Archetypy według Carla Junga to głęboko zakorzenione w ludzkiej psychice potężne i czytelne przez cały czas wzorce. Mogą one istnieć zgodnie z terminologią Junga, w „nieświadomości zbiorowej”  czy „duszy obiektywnej”, a nawet mogą być zakodowane w strukturze ludzkiego mózgu. Archetypy możemy wyraźnie dostrzegać w snach, sztuce, literaturze i w postaci mitycznej, która wydaje się nam niezgłębiona, wzruszająca wszechobecna a czasem nawet przerażająca. Możemy je również rozpoznać w naszym własnym życiu i życiu naszych przyjaciół.” książka „Nasz wewnętrzny bohater” Carol S.Pearson

Jeśli chcesz sprawdzić, jaki archetyp towarzyszy Ci w życiu, możesz wykonać krótki test klikając tutaj: Odkryj archetyp dominujący w twoim życiu

(Uwaga, na końcu testu w tabeli z archetypami wpisuj wartości dla poszczególnych pytań, np: pod “Niewinny” jest wartość 5-, co oznacza numer pytania.)

I tu wracam do metody czterech kręgów. Pierwszy krąg opisałam w moim ostatnim wpisie blogowym. Metoda pozwala na dogłębne zrozumienie swojego stanu  i wpływu zdrowia fizycznego, psychicznego, społecznego i duchowego na życie i prowadzony biznes.

Metoda czterech kręgów (więcej w poprzednim wpisie czytaj TUTAJ) obejmuje:

1. biologię: jak funkcjonuje mój organizm? (więcej znajdziesz w wpisie TUTAJ)
2. psychikę: jakie mam wzorce myślenia i problemy rozwojowe?
3. więzi społeczne: jaka jest aktualna sytuacja życiowa, rodzinna i wsparcie otoczenia?
4. zdrowie duchowe: czym jest dla mnie życie?

Znajdziecie na pewno pełno koncepcji, jak zająć się własnym zdrowiem psychicznym, a raczej jak rozpoznać schematy myślowe, emocjonalne, zrozumieć powtarzające się sytuacje w życiu. To może być praca grupowa, indywidualna z terapeutą, psychologiem, czy też z duchowym przewodnikiem np. ojcem Benedyktynem, ale nie z coachem, mentorem lub trenerem rozwoju osobistego. Ten etap poznania siebie zakłada pracę w głąb ze sprawdzonym specjalistą, który nie będzie szukał w Tobie choroby, dysfunkcji i nie będzie chciał pracować nad twoją efektywnością w działaniu.

Poznanie archetypu dominującego otworzyło mi oczy na to, co się w moim życiu działo. W pewnym sensie uchyliłam wieko szkatuły pełnej kluczy do mojej wolności. Tak się złożyło, że cała podróż DO SIEBIE rozpoczęła się od Personal Brandingu w 2012 roku w Akademii, którą założyłam. Paradoksalnie – cała kreacja wizerunkowa i budowanie rozpoznawalności w mediach społecznościowych na potrzeby Akademii pokazały w czym nie chcę uczestniczyć, czego nie chcę tworzyć, sprzedawać, upubliczniać. Po pięciu latach powiem, że wartość, płynąca z serca, przekonań i naszego ducha wymaga od nas prostoty w przekazie i prawdy w kreowaniu wizerunku biznesowego. Unikamy wówczas rozjazdu między kreowanym wizerunkiem a wewnętrznym obrazem siebie. W tym zawiera się marka prawdziwa i autentyczna przedsiębiorcy.

Jeśli ktoś z was odkrył w sobie męczennika:

Dla męczennika najważniejsza jest MIŁOŚĆ; jego celem jest dobroć, troska, odpowiedzialność; jego największe obawy – egoizm, gruboskórność; reakcja na “smoka” – zaspokaja go lub poświęca siebie aby ratować innych; duchowość -ofiarowuje Bogu cierpienie, cierpi aby pomóc innym; intelekt/wykształcenie – uczy się i wyrzeka nauki aby pomóc innym; związki międzyludzkie – opiekuje się innymi, poświęca się dla innych; emocje – wypiera ze świadomości negatywne aby nie ranić innych; zdrowie fizyczne – pozbawia się czegoś, głoduje aby być pięknym; praca – postrzega ją jako ciężką, pracuje dla dobra innych; świat materialny – wierzy, że lepiej dawać niż brać, że większą cnotą jest być biednym niż bogatym; zadania/osiągnięcia – zdolność do opieki, poświęcenia, dawania.

Chcesz żyć lepiej? – żyj spokojniej. Marka osobista w innym wymiarze.

Słyszę od właścicielek firm w procesie budowania marki osobistej o stresie, emocjach, przeciążeniu, braku równowagi w życiu.

I chociaż na zewnątrz nauczyłyśmy się twardo stąpać, brać się w garść i mówić o swoich sukcesach, to zatraciłyśmy instynkt samozachowawczy i przestałyśmy siebie słuchać.

Jeszcze kilkanaście lat temu było prościej, wszystko można było zrzucić na karb kobiecej emocjonalności. Pamiętam, kiedy przyjaciółka tłumaczyła słabszy dzień niskim ciśnieniem lub PMS (Premenstrual Syndrome).

Pomyślicie, zwariowałam! Jak od marki osobistej przejść do biologi?

Powiem z osobistego doświadczenia i obserwacji kobiet, z którymi pracuję. Dzisiaj nie ma już usprawiedliwienia dla braku elastyczności myślenia, problemu z koncentracją i kontrolą emocji, wahaniami nastroju, odczuwaniem stresu, lęku, nieufności do ludzi, bezsennością, napadami łaknienia. Możemy zrzucać odpowiedzialność na innych, tylko czy to coś zmieni?

Każda kobieta może sobie pomóc, niezależnie od wieku, problemu, skali trudności, kluczem jest samopoznanie. Tu nie ma znaczenia, czy jesteś przedsiębiorcą, mamą wychowującą dzieci, czy etatowym pracownikiem.

Marka osobista i cały nurt personal brandingu został podporządkowany działaniom zewnętrznym i kreowaniu osobistego wizerunku. Czy jest zatem miejsce na wymiar marki osobistej sięgającej głębiej poza metamorfozę stylu, wyglądu, mowy ciała? Wierzę, że dzisiaj w całym pędzie do sukcesu i rozpoznawalności odkrywa się nowa przestrzeń do osobistego rozwoju  rozumianego holistycznie. Celem tak pojętego rozwoju jest osobiste szczęście, ale też rozumienie tego szczęścia przez nasze dzieci i przyszłe pokolenia. Rozwijam własne podejście do budowania marki osobistej przedsiębiorcy. Jest to podróż w głąb siebie i zrozumienie własnej tożsamości a dopiero w kolejnych krokach świadomy rozwój i zmiana biznesu. Myślę, że byłoby cudownie, gdyby każdy właściciel firmy od czasu do czasu poddał rewizji własne przekonania, zadając sobie pytania: ” W co ja tak naprawdę wierzę? Skąd się wzięły moje przekonania? Być może niektóre z twoich idei, teorii, opinii, wierzeń, z których jesteś dumna, nie ma najmniejszego sensu. Być może zaakceptowałaś bezkrytycznie jakieś prawdy, bez zadania sobie trudu rozstrzygnięcia, czy to jest dla ciebie dobre, dla twoich bliskich, czy nie. To absurd, kiedy widzę jak wiele akceptujemy jako przedsiębiorcy z masowych i często przypadkowych przekonań, idei.

W ostatnim wpisie (przeczytajcie TUTAJ) zapowiedziałam bliższe przedstawienie metody czterech kręgów.  Więcej informacji znajdziesz w książce “Uwolnij moc kobiecego mózgu” autora Daniela G. Amena oraz w ostatnim magazynie Harward Business Review, lipiec-sierpień 2017, wywiad z antropologiem fizycznym Helen Fisher, “Jeśli zrozumiesz jak działa mózg możesz dotrzeć do każdego”.

Metoda czterech kręgów pozwala na dogłębne zrozumienie swojego stanu, w ramach którego ocenia się zdrowie fizyczne, psychiczne, społeczne i duchowe. Zrozumienie prowadzi do podjęcia zdecydowanego działania w celu osiągnięcia jak najlepszej kondycji.

Nasz umysł można porównać do spadochronu, jeśli go “otworzysz” przeżyjesz, jeśli nie – “zginiesz”. To prosta metafora, ale bez otwartości na nowe, pogrążamy się w swoich schematach myślenia i działania. I to jest właśnie mentalna i duchowa śmierć. Musimy otworzyć umysł na nowe prawdy, pragnąc nowej wiedzy, pozwalającej wznieść się ponad bieżące, ściągające w dół problemy.

BIOLOGIA

Zaczniemy od pierwszego kręgu, biologii. Obejmuje aspekt zdrowia organizmu oraz jego funkcjonowanie.

Co musisz wziąć pod lupę?

zdrowie mózgu, ogólne zdrowie fizyczne, hormony,
fizyczna aktywność, sen, nawodnienie, stężenie glukozy we krwi,
suplementacja, odżywianie, genetyczne uwarunkowania – historia rodziny,
urazy fizyczne, alergie, używki, infekcje, choroby, przyjmowane leki
Oczywiście, jeśli chcesz naprawdę zająć się poprawą funkcjonowania organizmu i mózgu, nie unikaj badań, rozmów z lekarzem internistą, dietetykiem, czy trenerem mentalnym. Pod wpływem tej metody wykonałam drobiazgowe badania i wróciłam do sportu, codziennego trenowania umysłu poprzez kontemplacje – modlitwę głębi. Spojrzałam na swoje lęki i widzę, jak umysł płatał mi figle. Zmiana polega na tym, że częściej rozpoznaję podszepty mojej wyobraźni, emocjonalne reakcje, mogę trafniej przewidzieć lub zrozumieć gorsze samopoczucie, czy spadek kreatywności i to co najbardziej mnie cieszy, potrafię zatrzymać wewnętrzny dialog (wewnętrzne negatywne lub pozytywne nakręcanie się)

Korzyści jest znacznie więcej z świadomego poznania jak funkcjonuje mój organizm. Zwłaszcza my kobiety, musimy spojrzeć rzetelnie na swoją naturę i zachowania. Zaakceptujemy swoją emocjonalność, wrażliwość, empatię w biznesie, intuicyjne myślenie, działanie jeśli zrozumiemy swój organizm i zaczniemy panować nad umysłem. Sięgnijcie po polecaną książkę, a kolejny wpis o wpływie zdrowia psychicznego na nasze funkcjonowanie. Pewnie słyszeliście, że każdy jest w pewnym sensie wariatem.

Krab Pustelnik – co trzyma Cię w skorupie?

Fascynujący w marce osobistej jest niepokój jaki wprowadza w życie. Pamiętam strach przed chaosem i zaklinanie rzeczywistości przed losowymi niespodziankami jeszcze 7-8 lat lat temu. Jest takie powiedzenie, lepszy dom ciasny, ale własny. I to dotyczyło każdej sfery życia, lepszy jeden przyjaciel ale sprawdzony, leszy jeden duży klient, ale lojalny itd.

Przekonałam się, że jedną z naturalnych reakcji na nową sytuację jest lęk. Długi czas racjonalizowałam wszystkie swoje obawy. Unikałam w ten sposób nowych, czyli,  jak to wtedy rozumiałam, potencjalnie nieprzyjemnych, trudnych sytuacji. Kilka dni temu jeden z nurków na greckiej wyspie Zakynthos pokazał mi małego kraba Pustelnika. Od innych odróżnia się brakiem własnego pancerza, ma wrażliwy odwłok. Zmuszony jest, w miarę swojego wzrostu, szukać nowych muszli i tak żyje wśród drapieżników, stosując sprawdzony sposób na przetrwanie.

Kilka lat temu zrozumiałam, że dokładnie tak, jak ten krab, co kilka lat  znajduję sobie  solidne, coraz większe muszle i tam z zadowoleniem się chowam. Rozwijam się: przecież jestem większa, mam własną przestrzeń, dobrze rozpoznane środowisko znajomych, krąg wybranych klientów w myśl takiej zasady. Nie byłoby w tym nic złego. Przecież to sprawdzony sposób na przetrwanie setek tysięcy przedsiębiorców. Tak można trwać całe życie, gdyby nie…marka osobista.

Od kiedy zajęłam się zawodowo personal brandingiem, wszystko zaczęło mnie samą uwierać. To uwieranie to niepokój, że życie tak szybko mija, dzieci dorastają, a nie przybywa proporcjonalnie do wieku satysfakcji, zadowolenia. Boleśnie odczułam mając prawie 40 lat, że wzrost biznesowy, czy wzrost rangi zawodowej, to nie znaczy dobry biznes i dojrzała, szczęśliwa, mądra kobieta.

Praktycznie zaczęłam budować swoja markę w wieku 40 lat, późno, powiedzą niektórzy z Was, ale to dało mi paliwo i motywację, ogromny zapał do działania, bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny. Marka osobista wyciągnęła mnie ze skorupy i nadal trzyma z daleka od strefy komfortu. To niezła jazda i adrenalina. Budowanie wartości marki, jej konkurencyjności i rozpoznawalności to ciągła praca nad sobą, nad swoją firmą, ofertą i produktem.

Zróbmy małą przerwę – specjaliści od content marketingu mówią o krótkich wpisach, a ja piszę za długo, pracuję nad zmianą stylu i to nie żart. Tymczasem zapraszam na kolejny wpis, podzielę się z Wami praktyczną metodą czterech kręgów: jak zająć się tym niepokojem i świadomie rozwijać siebie w szerokim kontekście budowania marki.

Sprawdziłam, możemy pomóc sobie w każdym wieku i poradzić sobie z dowolnym problemem.

Metoda czterech kręgów obejmuje:

1. biologię: jak funkcjonuje mój organizm?
2. psychikę: jakie mam wzorce myślenia i problemy rozwojowe?
3. więzi społeczne: jaka jest aktualna sytuacja życiowa, rodzinna i wsparcie otoczenia?
4. zdrowie duchowe: czym jest dla mnie życie?

Poradnik szczęśliwego życia: przed wielkim skokiem

Zamiast się cieszyć, odczuwam niepokój.

Jestem w trakcie poznawania samej siebie. Dwa lata temu coś zaczęło mi doskwierać w życiu, ale nie za bardzo wiedziałam, co. Już nawet nie pamiętam konkretnej sytuacji, która przelała czarę goryczy, ale pamiętam słowa jednej z bliskich osób: “jesteś taka smutna i… zimna”. Moja pierwsza reakcja – zaprzeczenie totalne. Jestem szczęściarą, przecież mama wbiła mi do głowy: “urodziłaś się w czepku, dlatego masz jaśniejsze włosy po prawej stronie”, i oczywiście w głowie szybkie podsumowanie swoich (wtedy) 44 lat – mam w 100% zrealizowany plan z 2004 roku, mam dzieci, rodzinę, dom i kocham to, co robię, czego tu chcieć więcej?

Pamiętam, jak się broniłam, ale nastawiłam radar na to, co mówią inni. To, co usłyszałam cholernie zabolało. Zdystansowana, kontrolująca emocje, zachowanie i mega wkurzająca swoim perfekcjonizmem, a na drugiej szali merytoryczna, doskonały trener w relacjach zawodowych. Nawet jedna osoba nie zająknęła się, żeby powiedzieć o mnie: radosna, spontaniczna, otwarta, kochająca, szczęśliwa. I tak boleśnie dotarło do mnie, że czas przyjrzeć się sobie i to z bardzo bliska. Tak rozpoczęła się moja przygoda z poznawaniem siebie, trwa nadal i nie planuję jej kończyć. Jestem przestraszona tempem zmian w moim życiu, jedyny constans to wciaż trwający przy mnie mąż, dzieci i dom.

Szczerze?

Nie boję się już przyznać, że prowadząc Akademię Marki z Klasą i tworząc znak towarowy Marka z Klasą, przyznając statuetki Ambasadorka Klasy i będąc mentorką dla wielu kobiet, że jestem zwyczajną dziewczyną z małej miejscowości, a Klasy uczyłam się od obcych i bliskich mi ludzi przez ostatnie 26 lat, ze szkoleń i z setek połykanych książek. Jest jeszcze wiele rzeczy, o których chcę Wam, Moi Drodzy Czytelnicy powiedzieć, ale o tym będzie dłuższa opowieść, o tym,  jak budować markę autentyczną i prawdziwą. Powiem tylko, że po nauce jazdy konnej, teraz przyszedł czas na taniec towarzyski z mężem, a w sierpniu na 19. rocznicę skoczymy razem… nie, nie na kolację, czy egzotyczny wyjazd, tym razem na rocznicę wyskoczymy spadochronem. To jest nasz wielki skok.

Wiadomo, że królowie bywają strącani z tronu i szczęście nie jest tu wyjątkiem. Moim wielkim odkryciem w praktykowaniu szczęścia było zrozumienie czym jest otwartość serca, otwartość w życiu emocjonalnym i rozumienie własnych emocji. Z jednej strony, jeśli poddajemy się uczuciom, zachowujemy się zbyt emocjonalnie, tracimy zdolność trzeźwej oceny sytuacji, stajemy się ich więźniem, bo dochodzimy do wniosku, że to one są jedyną rzeczą, jaka ma znaczenie. Z drugiej strony, jeśli poddajemy uczucia zbyt silnej kontroli, tak jak ja to zrobiłam na skutek mylnie przyjętej normy w pracy trenerskiej, to traci się kontakt z życiem. Rodzi się złudzenie, że wystarczy sam intelekt, profesjonalizm. Nie zdając sobie sprawy z tłumionych emocji, narażamy się na ryzyko nieświadomych wybuchów emocjonalnych i zachowań.

Dlatego przed wielkim skokiem:

  1. Pozwól, by uczucia przychodziły i odchodziły. To spontaniczne reakcje
  2. Analizuj słabe punkty swojego życia emocjonalnego. Czy nie za szybko wpadasz w gniew, frustrację, smutek, złość? Czy nie za szybko obawiasz się zagrożeń i poddajesz się lękowi? Czy nie za szybko ulegasz fascynacji ludźmi lub pomysłami?
  3. Nie upieraj się przy skrajnie negatywnych i skrajnie pozytywnych emocjach. Zadawaj sobie pytanie, dlaczego to ty masz rację, a ktoś inny się myli?
  4. Obserwuj swoje słabości wtedy, kiedy się pojawiają. Zadaj sobie pytanie, czy na pewno muszę reagować w ten sposób? Jeśli odpowiesz sobie nie, niechciane uczucia zaczną wracać do stanu równowagi.